wtorek, 6 marca 2012

PlusLigowe podsumowania

Już wszystko wiadomo, play-offy czas zacząć!

 Dziś ostatni mecz fazy zasadniczej PlusLigi. Jednak już teraz można wskazać drużyny, które zakończyły ten etap rozgrywek z awansem do kolejnego. Mimo, iż walka o punkty toczyła się do samego końca, to teraz wszystko zacznie się od nowa. Drużyny, które awansowały przystąpią do play-offów z czystym kontem. Awans zapewnia sobie sześć najlepszych zespołów. Znamy już prawie wszystkich. Jutro zostanie rozegrany mecz Delecty z AZS Częstochową. Częstochowianie mają szanse by znaleźć się w play-offach ale muszą wygrać to spotkanie. Natomiast Bydgoskiej drużynie nic nie grozi. Oprócz Delecty pewny awans mają: Skra Bełchatów, ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, Resovia Rzeszów, Jastrzębski Węgiel. W Kielcach muszą czekać na wynik ostatniego spotkania fazy zasadniczej. Dokładne terminarze spotkań play-off nie są jeszcze znane.
Cóż... ten etap Plus Ligowych zmagań prawie zakończony, ale to nie oznacza spadku emocji siatkarskich. Wręcz przeciwnie. Wkraczamy w decydującą fazę Polskiej Ligi Siatkarskiej. Najlepsi z najlepszych będą walczyć o tytuł. Ja osobiście liczę na niespodzianki, ale z pewnością każdy mecz będzie interesujący.
Z zakończeniem tej fazy pojawił się również niemiły akcent jakim jest opuszczenie polskich boisk przez Łukasza Kadziewicza. Zarówno Olsztyński klub jak i sam zawodnik wzajemnie się rozczarowali. Do wiadomości publicznej została przekazana informacja, że kontrakt zawodnika z AZS Olsztyn został rozwiązany za porozumieniem stron.

czwartek, 1 marca 2012

Realna poprawa czy złudzenie? Lekki optymizm nie zaszkodzi

Ostatnio słowa 'optymizm' i 'Polska Reprezentacja Piłkarska' nie szły ze sobą parze, być może wczoraj poczyniliśmy pierwszy krok by to zmienić...

 Nowy stadion, wspaniała oprawa, tłumy kibiców, klasowy przeciwnik, czego więcej potrzeba by stworzyć prawdziwe widowisko. Jednym z brakujących elementów był z pewnością Robert Lewandowski. Teoretycznie napastnik z Dortmundu mógł rozegrać spotkanie, lecz ryzyko na pogłębienie się kontuzji było ogromne. Najważniejsze by Robert mógł występować w pełni sił w spotkaniach o punkty.
 Myślę, że kolejnym brakującym elementem wczorajszego spotkania było zaangażowanie Portugalczyków. Nasi rywale momentami sprawiali wrażenie nieco ospałych i z pewnością nie było to spowodowane pressingiem Polaków.
 Podsumowując całe spotkanie można dojść do wniosku, iż wynik nie odzwierciedla gry na boisku, ale nie takie mecze kończyły się remisem, to właśnie urok piłki. Nasi rywale podeszli do meczu bardzo spokojnie, wyluzowani i nastawieni przede wszystkim na sprawdzenie się przed Euro, które już za 99 dni. My zagraliśmy bez błysku. Początkowo szacunek i respekt dla rywala wziął górę nad chęcią strzelenia bramki. Gdy Polacy rozbudzali się brakowało zgrania, precyzji i wyczucia. Ogólnie rzecz biorąc tempo meczu nie było zadowalające. Szczególną bezradnością nasza Reprezentacja wykazała się szczególnie przy stałych fragmentach, ale to ostatnio jeden z podstawowych kłopotów kadry.
 Do Euro już niespełna 100 dni... Co tak naprawdę wiemy o grze naszej Reprezentacji? Chyba nic więcej niż wiedzieliśmy przed środowym spotkaniem. Podstawowe pytanie dotyczące gry Polaków nadal pozostają bez odpowiedzi. Kibicom pozostaje nadzieje w poprawę, gdyż z taką postawą możemy grać, ale tylko mecze towarzyskie. Przy spotkaniach o stawkę, neutralna postawa nie wystarczy.

wtorek, 28 lutego 2012

Powrót asów Jastrzębskiego

...czyli podsumowanie przedostatniej kolejki fazy zasadniczej PlusLigi

 Kilka dni temu zakończyły się zmagania 17 kolejki  PlusLigi. Spotkaniom towarzyszyły wielkie emocje w związku ze zbliżającymi się play-offami.
Najciekawszym starciem miało być spotkanie ZAKSY z Jastrzębskim Węglem.  Mimo, iż Kędzierzynianie grali w znacznie osłabionym składzie, a Jastrzębski wręcz przeciwnie (powrót nieobecnych od kilku spotkań Michała Łasko i Zbigniewa Bartmana) to gra nie przebiegała po myśli podopiecznych Lorenzo Bernardiego. ZAKSA wygrała 3:0 i umocniła się na drugiej pozycji w tabeli. Jednak w Jastrzębiu nastroje są pozytywne, choć siatkarze zdają sobie sprawę, że rozegrali słaby mecz. Jak podkreśla trener, ostatnio zespół gra nierówno ale w fazie play-off wszystko ma się ustabilizować.
 W innych spotkaniach obyło się bez sensacji. No może oprócz piątkowego spotkania Resovii z Delectą Bydgoszcz. Nikt nie spodziewał się jednostronnego meczu i gładko zdobytych punktów przez drużynę z  Rzeszowa, ale chyba większość znawców przed spotkaniem postawiłaby właśnie na tą drużynę. Rozpędzająca się z meczu na mecz Delecta sprawiła mini niespodziankę, pozwalając ugrać Rzeszowianom tylko 1 punkt i wygrywając 3:2 (19:25, 25:20, 25:21, 18:25, 15:10). MVP meczu został Stephane Antiga. Przed nami ostatnia kolejka fazy zasadniczej.
Ciekawe jakie będą ostateczne rozstrzygnięcia przed decydującą fazą PlusLigi...

piątek, 24 lutego 2012

Dwa remisy = ostateczna porażka

 Wisła znów remisuje ze Standardem i żegna się z LE


Wczoraj zawodnicy Białej Gwiazdy rozegrali wyjazdowy mecz rewanżowy w ramach 1/8 finału Ligi Europejskiej ze Standardem Liege. Goście do szczęścia potrzebowali co najmniej remisu większego niż 0:0, a gospodarzom bezbramkowy wynik końcowy wystarczał w zupełności. Niestety Wisła po niezłym występie  musiała pogodzić się z ostatecznym wynikiem 0:0. Mecz wyglądał podobnie jak spotkanie z przed tygodnia w Krakowie. Początkowo drużyny wzajemnie się badały, by po jakimś czasie przystąpić do intensywnej ofensywy. Okazji jednak po obu stronach nie było zbyt wiele. Obie formacje defensywne spisywały się dobrze i skutecznie odpierały ataki przeciwnika. To nie był dla nas dobry wynik, ale po przerwie krakowscy piłkarze wyszli na murawę z dobrym nastawieniem i nadzieją na jedną, rozstrzygającą bramkę. Niestety Standard grał coraz bardziej defensywnie pozbawiając Wiślaków nadziei na strzelanie gola. Tak jak przed tygodniem Wisła musiała część meczu grać w dziesiątkę po tym jak Nunez otrzymał drugą żółtą, a w efekcie czerwoną kartkę. Końcówka meczu była bardzo gorąca, lecz nie ze względu na sytuacje bramkowe, a kłótnie między piłkarzami. Szczególnie bramkarzowi Sergeiowi Pareice udzieliły się emocje, z pewnością nie pozytywne. Po końcowym gwizdku na murawie doszło do szeregu sporów i przepychanek, a na konferencji bramkarz Wisły przyznał, że do sytuacji by nie doszło gdyby nie zachowanie zawodnika Standardu, który po nieprzepisowym zagraniu nawet nie przeprosił Wiślackiego bramkarza. Tak kończy się przygoda Wisły Kraków w tegorocznym sezonie LE. Niestety nasz drugi Polski akcent w tych rozgrywkach - Legia Warszawa też odpadła ulegając na wyjeździe 0:1 Sportingowi.

sobota, 18 lutego 2012

Marzenia się spełniają

Niesamowite zwycięstwo Justyny Kowalczyk na Polskiej ziemi.

  Pierwszy raz Puchar Świata zawitał do ojczyzny jednej z najlepszych biegaczek narciarskich świata - Justyny Kowalczyk.
Dziś po południu w arcytrudnych warunkach odbył się bieg na 10 km klasykiem. Przed własną publicznością Kowalczyk była bezkonkurencyjna i jak sama przyznała zwycięstwo było spełnieniem jej najskrytszych marzeń. Polka zaczęła spokojnie, dobrze rozłożyła siły i za półmetkiem ciągle zyskiwała przewagę nad rywalkami. Kluczem mogły okazać się również dobrze posmarowane narty, a raczej minimalna ilość smarów, co w takiej sytuacji jest optymalnym rozwiązaniem. Jak już się przyzwyczailiśmy rywalizacja odbyła się między aktualnie trzema najlepszymi biegaczkami Pucharu Świata - Kowalczyk, Bjoergen, Johaug. Na kilka kilometrów przed metą zwycięstwo Justyny było prawie pewne, a doping prawie 5 tys. fanów wiódł Polkę do triumfu. Po biegu Polka powiedziała, że dzisiejsze pierwsze miejsce to dla niej największa nagroda w życiu, warta więcej niż każdy puchar.
 Kowalczyk znów objęła prowadzenie w klasyfikacji generalnej, tym razem jej przewaga nad Marit Bjoergen to 14 punktów.
Puchar Świata na Polanie Jakuszyckiej to sukces zarówno sportowy, jak i organizacyjny. Mimo złych warunków pogodowych, dużej wilgotności powietrza i słabej widoczności zawodnicy oraz kibice na pewno będą pozytywnie wspominać wizytę w Polsce.

Mecz jak walka z nieuniknionym

Porażka Jastrzębskiego ze Skrą Bełchatów

 Jastrzębianie nie mogli chyba spodziewać się pozytywnego rezultatu, a wywalczenie choćby jednego punktu byłoby dużym sukcesem. Niestety kolejny mecz bez kluczowych zawodników tylko utwierdził kibiców w przekonaniu, że zespół JW dostateczną siłę rażenia osiąga tylko w pełnym składzie. Spotkanie oceniam jednak pozytywnie, w miarę możliwości. Dobre wyniki punktowe, szczególnie w drugim i trzecim secie Jastrzębianie zawdzięczają m.in wieloma niewymuszonymi błędami przeciwnika. Ale przecież błędy własne nie biorą się znikąd i to może być jasna strona tej porażki. Dobrze spisywali się również dzisiaj nasi mniej doświadczeni gracze, którzy ostatnio muszą stawać na wysokości zadania, gdyż trener obdarzył ich dużym kredytem zaufania w związku z nieobecnością Michała Łasko i 'Zibiego' Bartmana. Z kolei w drużynie Skry najjaśniejszą postacią okazał się Michał Winiarski, który popisywał się efektownymi kiwkami i dobrą, regularną zagrywką.
W porównaniu z poprzednim spotkaniem postawa podopiecznych Bernardiego znacznie się polepszyła, czego nie było niestety widać po wyniku. Ale Skra to nietuzinkowy zespół i chyba nikt nie ma wątpliwości, że na dzień dzisiejszy zasłużony lider PlusLigi.
Aktualnie Jastrzębski Węgiel zajmuje piąte miejsce w tabeli z liczbą punktów równą Bydgoskiej Delekcie. Do zakończenia rundy zasadniczej jeszcze dwie kolejki. By walczyć o pierwsze miejsce w fazie play-off, Jastrzębski musi zająć czwarte miejsce na koniec zasadniczych rozgrywek. Teoretycznie siatkarze Lorenzo Bernardiego mają jeszcze nawet szansę na trzecie miejsce, co pozwoliłoby im uniknąć w półfinale pojedynku z drużyną, która zajmie pierwsze miejsce na koniec rundy zasadniczej (prawdopodobnie Skra Bełchatów).
Z nieoficjalnych źródeł dopływają informacje o powrocie Łasko na kolejne starcie z ZAKSĄ, które już 26.02 o godzinie 17:00, transmisja w Polsat Sport.

piątek, 17 lutego 2012

Emocje jakich w Polskiej piłce ostatnio niewiele

Remis w dziesiątkę i ciągłe nadzieje Wisły na awans

Wczorajszy wieczór był dobry dla Polskich klubów w Lidze Europejskiej. Legia oraz Wisła tylko, a może aż zremisowały ze swoimi rywalami i przed rewanżem mają równe szanse. 
Zawodnicy Wisły Kraków wyszli na boisko bardzo dobrze nastawiani. Od pierwszych minut pojedynku ze Standardem Liege wykazywali się dużą aktywnością i mieli szanse na pierwszą bramkę. Niestety nie wykorzystali swoich okazji, a w 26 minucie po faulu w polu karnym boisko musiał opuścić obrońca krakowian Michał Czekaj. Sytuacja była kluczowym elementem spotkania, gdyż został podyktowany rzut karny, który pięknym technicznym strzałem wykorzystał Gohi Bi Cyriac. Wiślacy musieli odtąd skoncentrować się podwójnie. A sytuacji bramkowych nie przybywało, gdyż po stracie obrońcy coraz mniej zawodników Białej Gwiazdy angażowało się w grę ofensywną. 
Po zmianie stron gospodarze (Wisła Kraków) poprawili grę ofensywną, mieli kilka dobrych okazji lecz zabrakło szczęścia. Pół godziny przed zakończeniem spotkania trener Moskal zdecydował się na zmianę.  Boisko opuścił Małecki, a w jego miejsce pojawił się Iliev. Bramek wciąż jednak nie przybywało, a nasi napastnicy gubili się przy wykończeniu akcji, gdy było już tak blisko. Jednocześnie nie mogliśmy sobie pozwolić na błędy w defensywie, które automatycznie wykorzystaliby Belgowie. 
Wiślacy z nożem na gardle potrafili jednak udowodnić swoją wartość. W końcówce spotkanie po rzucie wolnym wykonywanym przez Meliksona piłkę do bramki skierował Genkov. Trafienie było spektakularne, gdyż Bułgar wepchnął wręcz piłkę do siatki. Jak sam mówił po meczu: "Brzuchem, nie brzuchem, ważne, że piłka wpadła do siatki." Genkow stwierdził również, że mimo końcowego wynik to Wisła była zespołem dominującym. I takiego nastawianie życzę w wyjazdowym spotkaniu, które już za tydzień, w czwartek o 19:00. Do szczęścia potrzeba co najmniej remisu, ale musi on być wyższy niż 1:1, w przypadku bezbramkowego rezultatu awansuje Standard.   

czwartek, 16 lutego 2012

Przypadek czy coś gorszego?

Jastrzębski Węgiel znów w okrojonym składzie ulega Fartowi Kielce.

Porażka boli... Na prawdę wierzyłam w zwycięstwo, mimo iż JW grał bez dwóch 'armat' Michała Łasko i Zbigniewa Bartmana. Kielczanie o bardzo wielu meczy nie wygrali i tym razem również mieli zostać gładko pokonani. Tak było w pierwszym secie. Kolejny okazał się łupem Farciarzy. Niestety nie mogę ujawnić szczegółów przebiegu spotkania, gdyż niestety nie było żadnej transmisji video i musiałam zadowolić przekazem radiowym z radia Kielce, gdzie komentator był dość nie obiektywny. Kolejne sety drużyny wygrywały na zmianę, ale tie-break okazał się katastrofalny dla gospodarzy. Jastrzębianie grali ospale a wynik piątego seta to 11:15.
Tym sposobem Jastrzębski stworzył sobie dość trudną sytuację w kontekście play-off''ów. Do końca fazy zasadniczej PlusLigi już tylko kilka kolejek. Jastrzębianie mają arcytrudne zadanie gdyż zmierzą się z najgroźniejszymi rywalami. Dodatkowo martwi mnie fakt, że w najbliższym meczu ze Skrą (sobota) najprawdopodobniej skład będzie nadal w osłabieniu. Pewne jest, iż na boisku nie pojawi się Bartman, a obecność Michała Łasko też jest  wątpliwa. Niestety klub nie podał oficjalnej informacji ws. zdrowia reprezentanta Włoch. Oby jak najszybciej wrócił do gry i poprowadził zespół do triumfu, gdyż drużyna zdecydowanie odczuwa jego brak. Aktualnie JW plasuje się na 4 miejscu tabeli PlusLigi, ale by obronić tą pozycję siatkarzy czeka jeszcze ciężka droga.